To już jest koniec…

To już jest koniec…

Wiele osób pytało mnie czy sam wszystko robię przy aucie. Staram się, ale nie wszystko umiem, nie wszystko chcę i nie wszystko mogę zrobić. Zatem co umiem i potrafię wykonać? Radzę sobie z elektryką i elektromechaniką bez problemu, umiem projektować instalacje elektryczne i umiem je wykonać. Czytam schematy elektryczne jak powieść sensacyjną, albo pornograficzną;-) Ponadto radzę sobie bez większego problemu z mechaniką elementów które już znam. 

Kiedy robię coś po raz pierwszy – mogę mieć problem, czasem proszę o pomoc, ale generalnie nie mam oporów i obrzydzenia przed kluczami, pilnikami, młotkiem i innymi narzędziami. Zdarza mi się przeszarżować i urwać śrubie łeb, co skutkuje straconym czasem;-) Umiem spawać klasyczną spawarką elektrodową i migomatem. Nie jest to może wysoki poziom umiejętności, ale na moje potrzeby (i Le Żuka) wystarcza. Nie brzydzę się pracy fizycznej, ale jakoś szalenie za nią nie przepadam;-)

Dużo radości daje mi konstruowanie czegoś totalnie od zera. Trzeba to wykombinować, przeanalizować, zaprojektować i po prostu zrobić z czegoś. Stąd dużo radości przy tworzeniu nowego wnętrza, deski rozdzielczej, przegrody bagażnika, itp. Wymyślić coś i estetycznie to wykonać – wspaniałe wyzwanie godne czterdziestoletniego faceta w dżinsach. Sprawia mi olbrzymią przyjemność budowanie tego auta według moich pomysłów. Tego nie da się opisać słowami – albo to kochasz, albo nie rozumiesz;-)

Czego nie umiem i nie lubię? Nie umiem malować pistoletem (sprayami sobie radzę), nie lubię też całej zabawy z przygotowywaniem powierzchni do malowania. Nudzi mnie kosmicznie szlifowanie, szpachlowanie, znowu szlifowanie. Robiłem to dla Le Żuka, ale zdecydowanie jest to znienawidzona przeze mnie seria czynności. Nie lubię też wielokrotnego rozkręcania i skręcania tego samego elementu/mechanizmu. 

Sporą część prac wykonałem sam, własnymi łapami, często pokaleczonymi, ale sprawnymi;-) Orałem ile wlazło, łatwo nie było. Od stycznia (no właściwie to od połowy) do prawie końca sierpnia. Wspomagał mnie człowiek do którego mam olbrzymi szacunek i z jego strony otrzymałem wielkie wsparcie. Bez niego Żuk nie byłby tak piękny lakierniczo i nie miałby wielu estetycznych wykończeń. Dłużej też męczyłbym się z wieloma elementami mechanicznymi;-) Podziękowania dla Pana Janusza są w dalszej części tekstu – bo jest jednym z właścicieli firmy na terenie której zwykły, rolniczy Żuk dostał nowe życie.

Żuk na podnośniku we France Automobiles Service

Nauczyłem się przez te parę miesięcy całkiem sporo i wspomnieć tutaj muszę mojego nieżyjącego od kilkunastu lat dziadka, bez którego nie potrafiłbym wykonać samodzielnie wielu rzeczy (i pewnie nosiłbym rurki;-) To on pokazał mi jak fajne jest tworzenie czegoś z niczego (lub złomu) i naprawianie mechanicznych urządzeń. Pokazał jak rozumieć ich działanie i potrafić sprawić aby działały bezawaryjnie jak najdłużej. Chyba niestety nigdy nie miałem szansy naprawdę mu za to podziękować…

Pora na zestaw peanów dziękczynnych, które należą się bardzo wielu osobom. Bez nich mój głupi, szalony, niezrozumiały dla wielu, styczniowy pomysł pozostałby w sferze nigdy nie spełnionych marzeń. Na szczególne podziękowania zasługuje France Automobiles Service – bez wsparcia właścicieli (i załogi, szczególnie w osobie Leszka) tego serwisu nie miałbym cienia szansy na doprowadzenie projektu do końca. Żadne słowa, żadne podziękowania nie pokryją wsparcia jakie otrzymałem od nich. W dzisiejszych czasach, nastawionych wyłącznie na zysk – cieszy, że zna się tak wspaniałych ludzi. Dlatego po raz kolejny bardzo serdecznie dziękuję za pomoc i zaangażowanie – nie mam niestety możliwości odwdzięczyć się choćby w kilku procentach… (ale będę się uparcie starał).

Seria podziękowań należy się też wszystkim tym którzy wspierali projekt i od których otrzymałem sporo wsparcia rzeczowego. Nie będę wymieniał z imion i nazwisk, bo boję się że kogoś mógłbym pominąć. Dziękuję Wam wszystkim którzy przekazaliście choćby mały duperel aby zainstalować go w Żuku. Bez tego wsparcia – miałbym na pewno problem finansowy i trudność z dopięciem całości tematu. Potrwałoby to pewnie o kilka miesięcy dłużej, a start Złombola już niebawem. Mina każdego kto wsiada do auta i mówi – „skąd wziąłeś tak genialne fotele?” – rekompensuje wszystkie trudności i niedogodności;-)

Projekt Le Żuk został właśnie oficjalnie zakończony i zamknięty. Maszyna jest gotowa do startu w Złombolu 2014. Na tym blogu już niebawem relacja z samego rajdu. Po powrocie z niego – podsumowanie. Po odpoczynku – wznowienie projektu Le Żuk i kolejna przebudowa;-) Wiem, jesteście ciekawi jaka – na razie to nieduża tajemnica;-)


Nie martwcie się jednak – jeszcze kilka drobiazgów (jak lodówka) muszę w Żuku zainstalować, więc to i owo przed wyjazdem tu opiszę;-) 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.