Le Żuk zasnął…

Le Żuk zasnął…

Maszyna zasnęła snem sprawiedliwego. Zasłużonym snem. Żuk wjechał do ciepłej hali, przycupnął w wyznaczonym kąciku, silnik pomruczał jeszcze chwilę i został zgaszony. Heble odcięły zasilanie, zgasły wszystkie kontrolki, wyświetlacze i ekrany. Auto zamarło w ciszy i bezruchu. Zapadło w sen. 

W czasie zimy zostanie kilka razy przetoczony aby równomiernie obciążać opony, doładowane zostaną akumulatory aby nie zaszły w nich nieodwracalne zmiany pojemności i wydajności. Wiosną, w zależności od warunków pogodowych zostanie odpalony i wróci do Warszawy. A potem zawiezie nas gdzieś w świat… I to nie raz…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.