Le Żuk w Górach Świętokrzyskich

Le Żuk w Górach Świętokrzyskich

W ramach samodoskonalenia i rozwoju techniki jazdy – postanowiłem nauczyć się prowadzić pojazd po bezdrożach. Praktyczna nauka maszyną 4×4 na szkoleniowym torze, a potem nieco zabawy w lekkim terenie. Jednakże celem najważniejszym było połączenie pewnych technik z prowadzeniem Żuka po szutrach. Na razie nie ma bowiem napędu na 4 kapcie, ale czeka go mały przeszczep kiedyś;-) Plan na ten rok zakłada przejechanie kilku ciekawych miejsc Bałkanów, a nie wszędzie dojedziemy asfaltem, stąd konieczność pobrania nauk. 
Pojechaliśmy Le Żukiem w Góry Świętokrzyskie, do zaprzyjaźnionej bazy offroadowej Camp 4×4 i tam przeprowadziliśmy całe zamierzenie;-) Była to nasza pierwsza wizyta, ale już wiemy że nie ostatnia, bo świetnie jeździ się Żukiem w takich warunkach. Przede wszystkim zaprocentował ubiegłoroczny wybór opon typu AT (AllTerrain), które świetnie spisywały się na Złombolowych asfaltach, a teraz własnie pokazały pazur w błocie. Bowiem niestety padało i padało. Lessowe gleby wymieszane z deszczówką zamieniały się w brązowy ił który zaklejał wszystko;-) 
Żuk zrobił trochę zjazdów i podjazdów, tylko raz się wkopał, ale wystarczyło zwykłe wypchnięcie. Cały czas mieliśmy asystę minimum jednego (a momentami i trzech) auta z napędem na 4 koła, ale poza pokazywaniem trasy – nie musiały nas ratować.
Zobaczyliśmy przepiękne formy skalne, wspaniałe wąwozy, fajne szutrowe drogi, w sumie dużo świetnych doznań. Na Żuku zainstalowaliśmy dwie kamery (plus jedna w dłoniach operatora;-), z których wyszedł chyba nawet fajny film – możecie to ocenić sami;-) Jak się podoba to prosimy łapkę w górę…
Jeździliśmy i jeździliśmy nie mogąc nacieszyć oczu kolorami, widokami, drogami, zwierzyną, drzewami i górami;-)

Co jeszcze robiliśmy? Spaliśmy w naszych ukochanych hamakach, testując przy okazji underblanket, czyli szczątkową kołdrę, podwieszaną pod hamakiem. Zapewnia ona sen w ciepełku, bez konieczności walki z karimatą. I okazało się to prawdą;-) Underblanket działa doskonale i bardzo się przyda na tegorocznym Złombolu.
Bardzo pozytywne wrażenie zrobił na nas Camp 4×4 – czysto, fajne wyposażenie, jak ktoś lubi spanie w pokojach – to są takowe do dyspozycji, kto zaś woli namiot (lub hamak) – ma wybór między polem namiotowym a stodołą;-)
Od Warszawy to w sumie jakieś 180 km w jedną stronę, a dla miłośników kiczu jest duża atrakcja – betonowy Tupolew prezydencki – w odległości ledwie kilku kilometrów. Jest na co popatrzeć, a oczy pękają same… Niestety stężenie kiczu jest po prostu potworne…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.