Dzisiaj, dosłownie przed chwilą, organizator Husaria Rally ogłosił że wbrew pierwotnym planom – rajd wystartuje z Warszawy (a nie Krakowa) i skończy się w Tbilisi (a nie w Batumi). Skutków takiej decyzji jest co najmniej kilka. Po pierwsze rajd wydłuża się do 4000 kilometrów w jedną stronę. Powoduje to że Husaria staje się najdłuższym polskim rajdem turystycznym. Po drugie – z braku jakiegokolwiek wsparcia technicznego na trasie – również najcięższym i najtrudniejszym. Powoli wykluwa się wyraźnie zarysowana impreza dla ludzi lubiących ekstremalne wyzwania. W sumie załogi pokonają po 10 tysięcy kilometrów w obie strony licząc, z małym zwiedzaniem na miejscu. Dokonanie tego starym autem – to jest wyczyn.
Nasz Żuk w trasie afrykańskiej zrobił 19200 kilometrów. Tutaj będzie ponad połowa tego dystansu – to naprawdę nie jest mało i nie jest to z tego powodu impreza dla każdego. Pewne doświadczenie w wyprawach jest niezbędne, co nie znaczy że nie można zaryzykować;-) Na forum imprezy bez problemu znajdzie się wsparcie merytoryczne – inni uczestnicy chętnie podzielą się swoją wiedzą i doświadczeniem.
Pamiętać też trzeba że rajd Husarii ma cel charytatywny. Zbieramy kasę na różne rzeczy. Dosłownie. Regulamin bowiem jasno stanowi że połowa niezbędnej do pozyskania sumy – zostanie „zużyta” na cel jaki wskazuje sam uczestnik rajdu. Można więc wesprzeć lokalne inicjatywy! Ważne aby organizacja do której skierujecie swoje pieniądze – miała status OPP.
Apetyt mój zostanie tą imprezą solidnie zaspokojony;-) Gruzja, Turcja, długi dystans – czego więcej chcieć?
No i na koniec – zapisów jeszcze nie ma. Ale będą. Pamiętajcie tylko o ograniczeniu liczby załóg – maksymalnie 150 aut i motocykli i ani sztuki więcej…