Szewski poniedziałek

Szewski poniedziałek

Łatwo nie było. Tysiąc telefonów i mało istotnych spraw. Do tego ciężka noc, ale jakoś się dało przetrwać;-) Rozrząd poskładany, pompa wtryskowa na miejscu, takoż i wtryski i przewody wysokiego ciśnienia. Potem odpowietrzenie układu i niestety okazało się że akumulatory muszę kupić nowe. Na szczęście ma się znajomości tu i ówdzie i jakoś damy radę z kasą. 
Z rana udało mi się wspomóc Leszka który składał mechaniczną część Żuka, oraz umyłem ślicznie wiatrak chłodnicy, aby pysznił się żółtością;-) Potem zająłem się wykończeniem tunelu chłodnicy. Pan Janusz nudząc się w niedzielę wykonał obcinanie, szpachlowanie i malowanie tego co ulepiliśmy razem we czwartek. Powstał zacnej urody tunel do którego trzeba było dorobić łapki mocujące. Użyłem do tego listwy która kiedyś mocowała tylną tapicerkę w Żuku. Wyklepałem ją na płasko, pociąłem, podoginałem i zanitowałem do obudowy. Wszystko uroczo trzyma się kupy. Dociąłem też tunel samego wiatraka – więc to co widzicie na fotce powyżej w rzeczywistości ma nieco inny wygląd – ten okrągły tunel ma zrobione wycięcia na osłonę rozrządu i parę innych detali podciętych.
Kolejny krok prac dzisiejszych to zrobienie stopni kabiny przedniej z ryflowanej blachy aluminiowej. Prawy wyszedł tak sobie, ale za to lewy – cacko;-) Pomierzony, docięty, wygięty i wyklepany. Nitowany na dwa nity, oraz przykręcony 3-4 śrubami wraz z czarną listwą. Jest solidnie i uroczo;-)
Zatem detale główne w kabinie są definitywnie skończone. Pozostało trochę walki z duperelami, ale najważniejsze prace z głowy. Muszę kupić  specjalne kształtki aluminiowe i wykonać mocowanie tabletu, ale to nie jest wielki problem.
Tak wyglądał złożony rozrząd i układ chłodzenia i zasilania w prąd
Na jutro mam wizytę na Krynoliny 7 aby odebrać kawałek kolumny kierowniczej na której był luz. Całe 120 złotych pójdzie. Mając ten element – zamontujemy przekładnię kierowniczą, złożymy układ chłodzenia i Grzmiący Rydwan będzie znowu jezdny;-) Pozostanie odpowietrzyć układ hamulcowy, założyć nowe akumulatory, ustawić zbieżność, zrobić przegląd i można jechać do Hiszpanii…
Łatwo nie było. Udało się.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.