Inspiracje

Inspiracje

Wczoraj mieliśmy ogromną przyjemność z opowiedzenia w Tawernie Korsarz, na warszawskiej Woli o naszej szalonej wyprawie Żukiem i Polonezem przez piaski Sahary. Spotkanie kameralne, w miłej atmosferze, przybyli ludzie autentycznie zainteresowani naszym dokonaniem. Takie imprezy są bardzo budujące i dają paliwo do dalszego działania. I to wcale nie jest żart. Możemy dzięki temu z jednej strony zainspirować inne osoby do ruszenia w świat, ale i sami napędzamy się w trakcie spotkań.

Na wczorajsze spotkanie przybył pewien Mirosław, który przyjechał swoim Żukiem. I to może nie jest nic dziwnego – w końcu nie my jedni mamy Żuka, ale Mirek przyjechał nim z Poznania, a do tego słuchając w słuchawkach (bo w Żuku inaczej się nie da) naszego audiobooka. Miał w ten sposób stworzony idealny klimat do odsłuchu – jego Andoria robiła nie mniejszy hałas od naszej. Audiobook doskonale wystarczył na trasę w obie strony. Z naszej strony pełen szacunek. Tym bardziej że Żuk Mirka jest w oryginalnym, wręcz kolekcjonerskim stanie!

20161006_081458

20161006_081418

I właśnie spotykanie takich ludzi powoduje w naszych sercach największą radość. A czasem z przypadkowego spotkania rodzi się coś bardzo ciekawego…

Świetną inspiracją są też oczywiście książki. Tych mamy bez liku, opisują świat w różnych barwach i odcieniach, a my staramy się sprawdzić na własne oczy jak dany kawałek Ziemi wygląda. Wśród naszego zbioru jest kilka dość rzadkich dzieł.

2016-10-06-14-07-08

Aż żałuję że póki co „Grzmiący Rydwan na Saharze” istnieje tylko w postaci elektronicznej. No ale nie zawsze można mieć wszystko.

Zdradzę też, że najcenniejszym i najszybszym źródłem inspiracji i wiedzy jest YouTube i Vimeo. To tam własnie, kiedy planujemy wyprawę, szukamy amatorskich filmów ludzi którzy byli przed nami w interesującym nas terenie. Uważnie oglądamy każdy taki materiał i to po kilka razy. Najpierw nakręcamy się – „ale pięknie”, „łał, co za widok!”, „Musimy TAM pojechać!”. Potem oglądamy raz jeszcze żeby utwierdzić się że TO warto zobaczyć. A następnie przystępujemy do oglądania technicznego. Patrzymy jak ludzie są ubrani, czy nie marzną, czy nie wieje silny wiatr, czy ciągle nie pada. Podpatrujemy wyposażenie, przygotowanie wozu i inne tego typu detale – zarówno aby wiedzieć co zabrać/dokupić, a co jest po prostu zbędne. Szukamy takich własnie informacji i na tej podstawie szykujemy nasze organizmy i auto do podróży. Przed wyjazdem na ostatni rajd obejrzeliśmy chyba wszystko o Budapeszt-Bamako.

A teraz info specjalne – na sam koniec. Otóż od wyprawy minęło siedem miesięcy. Odpocząłem, wszystko w głowie się ułożyło i wskoczyło na swoje miejsce. Teraz jestem gotowy zmontować długi film i zamierzam to tej jesieni uczynić. Materiału przywieźliśmy przecież sporo i jest co pokazać. I mam nadzieję że moja praca zainspiruje kiedyś kogoś do ruszenia się z fotela…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.